wtorek, 21 października 2014

Angels walk among us

Wiele razy pisałam o swojej fascynacji opuszczonymi miejscami. Budynki, których historia już się zakończyła, które stoją gdzieś zapomniane, niszczejące, ale wciąż noszące resztki dawnej urody, zdają się szeptać prosząc o ostatnie chwile czyjejś uwagi. Jestem wrażliwa na ten szept, od razu dopowiadam sobie i wyobrażam, co tu się niegdyś działo, kto zamieszkiwał puste pokoje. Dlatego tak lubię współpracę z Przemkiem Gajem oraz Anią Kamińską (Światłoczułość), którzy podzielają tę fascynację i takie właśnie opuszczone miejsca wspólnie wybieramy na scenografię naszych fotografii.
Do tej opuszczonej kaplicy przypałacowej jechaliśmy parę dobrych godzin. To, co spotkaliśmy na miejscu wynagrodziło jednak długą trasę - z barokowego pałacu pozostała co prawda jedynie fasada, zaś kaplica była niemal w całkowitej ruinie. Pozostały w niej jednak pewne ślady po dawnych możnych właścicielach...
Pomimo, iż miejsca takie jak to służą za scenografię na potrzeby zdjęć, zawsze traktujemy je z należytym szacunkiem, atmosfera która tam panuje niejako sama to narzuca. I na pewno lepiej uwiecznić rozpadający się kościół na pięknych fotografiach, niż mazać w nim po ścianach, czy urządzać imprezy, których liczne ślady musieliśmy uprzątać...
Zdecydowaliśmy się na sesję anielską. Anioł jest jednak w bandażach, nie może być zbyt słodko ;)

It is nothing new for my readers when I say I'm fascinated with abandoned places. Old buildings that came to an end of their stories. They are forgotten, damaged, but still you may see rests of former beauty. Sometimes they seem to whisper to give a few last moment of attention. And I can "hear" them whispering. I can't stop thinking what could have happened here, who had lived in those now empty rooms.
That's why I appretiate cooperation with Przemyslaw Gaj and Anna Kaminska very very much - we share the same fascination.
This particular place was quite far from our city but what we've found made the effort worth it. Once it was a splendid baroque palace - now just a facade. The palace's chapel was in ruin but you could still find some remainings after noble people who owned the place in the old times. There were three empty carved tombs (one of them very little, baby size) and a coffin.
Altough we use abandoned places like this as a scenography, we always treat them with a great respect. Anyway, it's much better to capture the building that fades away in a beautiful picture, than write stupid things on it's walls or make parties which residues we had to remove...
We've decided to take some angel pictures. But the angel is bandaged, it couldn't be too cute ;)


































BTW. Tytuł posta odnosi się do piosenki jednego z moich ukochanych zespołów - Anathemy. Tak się fajnie składa, że w poniedziałek po raz kolejny zobaczę ich na scenie na koncercie we Wrocławiu. Ktoś się wybiera? :)

BTW. This blog entry's title is also a title of Anathema's song. Anathema is one of my absolutely favorite bands and luckily I am about to see them on stage next Monday. Any Anathema fans here? :)




6 komentarzy:

  1. Uwielbiam zdjęcia Ani i Przemka. Widać też, że doskonale się z nimi dogadujesz. Zdjęcia zachwycają.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Owszem, lubimy się nie tylko "branżowo", ale i prywatnie. To wiele ułatwia :))

      Usuń
  2. piękne światło :)
    podobne trochę do Lubiąża

    OdpowiedzUsuń
  3. rewelacyjne kadry!

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...